Wszystkie wpisy, których autorem jest MaJa

Drogie Koleżanki i Koledzy,

rekomendujemy i zapraszamy na bardzo wartościowy wykład umieszczony na kanale You Tube (w załączeniu link) pt.: „Parki południowej Anglii w kontekście ochrony tradycyjnego krajobrazu„. Wykład został wygłoszony przez członków PTD – Beatę Fortunę-Antoszkiewicz i Jana Łukaszkiewicza w dniu 18 lutego 2020 roku w Pałacu na Wodzie w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie w ramach cyklu „BLIŻEJ SZTUKI OGRODOWEJ – Współczesność w starych ogrodach”. Wykład powstał m.in. na kanwie wyjazdu naszego towarzystwa do południowej Anglii w kwietniu 2015 roku.

Zarząd Główny PTD

Dzisiaj 90-te urodziny obchodzi członek honorowy Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego, czeski, wieloletni i niezawodny przyjaciel polskich dendrologów, dr Antonin M. Svoboda.

W imieniu Zarządu Głównego oraz wszystkich członków naszego Towarzystwa Dostojnemu Jubilatowi składamy wielkie gratulacje i najlepsze życzenia zdrowia, pogody ducha i wszelkiej pomyślności.

Poniżej krótka notka biograficzna, przedstawiająca bardzo wyjątkową osobę Pana Doktora.

Fotografia - Antonín M. Svoboda,
dr Antonín M. Svoboda, fot. Włodzimierz Winiarski

 

Antonín M. Svoboda, członek honorowy PTD

Najbliższy i najwierniejszy przyjaciel polskich dendrologów, jakiego mamy po południowej stronie granicznych gór, bliski współpracownik dendrologów i botaników z Kórnika i Krakowa, urodził się 21 maja 1930 r. na Vinohradach w Pradze, w rodzinie wziętego adwokata. Wiele szczęśliwych chwil w dzieciństwie przeżył w miasteczku Telč, najpiękniejszym mieście włoskiego renesansu na północ od Włoch, gdzie jest najdłuższy rynek w Czechach i gdzie była bażantarnia jego ukochanego dziadka ze strony matki, leśnika. Czasy szkolne i studenckie przypadły na II wojnę i lata powojenne – ani łatwe, ani spokojne; także dla młodego Antonina niosły one wymuszone zmiany, przenosiny, porażki i konieczności kompromisów. Liceum, świetne, skończył w Pradze, przy ul. Křemencowej, ale już nie udało mu się w rodzinnym mieście studiować (ani nauk przyrodniczych, ani leśnictwa), poszedł więc na leśnictwo na Słowację, do Koszyc i Zwolenia. Potem, gdy odsłużył wojsko, uśmiechnął się do niego los, i Antonín trafił, w 1955, do Průhonic pod Pragą, do wielkiego arboretum, które swego czasu założył ogrodniczy i dendrologiczny wizjoner, Arnošt Silva-Tarouca. Průhonice, to od tej pory wielka i niezmienna miłość Antonina, niestety nie zawsze odwzajemniana.

Trudno, w króciutkim tekście, próbować pokazać spektrum jego zainteresowań i doniosłość prac opublikowanych i „opowiedzianych” (Antonin to urodzony „orator”, w duszy pozostaje w znacznej mierze człowiekiem epoki przedpiśmiennej, gdzie rozważania, analizy i syntezy rodzą się w pamięci, w monologu i dialogu, ale jest też i urodzonym „skrybą”, twórcą tysięcy odręcznych i zapisanych na maszynie karteluszków, notatek, zestawień, analiz, powstających gdzie-bądź, gdziekolwiek akurat trafia mu się być). Nie sposób przytoczyć tu tytułów jego prac – wykazy i tematy opracowań jego pióra można znaleźć zarówno w czeskich, jak i polskich periodykach fachowych. Antoniego cechuje niespożyta ruchliwość i świeżość spojrzenia, ciekawość skierowana we wszystkie strony świata i na wszelkie aspekty ludzkiej aktywności, połączona z umiejętnością znajdowania zaskakujących skojarzeń, oraz wachlarz zainteresowań – od botaniki, dendrologii, ornitologii, krajoznawstwa, ochrony przyrody, historii i historii sztuki po filozofię i literaturę itd.; jest w tym wszystkim na wskroś nowoczesny, ale pozostaje też doskonale zorientowany w historycznym tle i tradycji wszystkiego, co go pasjonuje.

Można tylko życzyć wszystkim, nie tylko dendrologom, by jako coraz to nowi czytelnicy mogli zaznać głębokiej przyjemności przy lekturze jego prac – o historii parków (praskich, czeskich, słowackich, europejskich), historii odmian uprawnych drzew i krzewów, zmienności roślin, o buku pospolitym czy o wielkich postaciach dendrologii.

Szanowni Państwo,
w naszej galerii znajdziecie majowe fotografie z Arboretum Wojsławice, w którym mamy nadzieję spotkać się za rok, o tej samej porze, na X Zjeździe PTD.
Serdecznie dziękujemy autorom urokliwych zdjęć wojsławickiej przyrody, krajobrazów i dzieł sztuki ogrodowej, na czele z sekretarz Oddziału Dolnośląskiego – koleżanką Hanną Grzeszczak-Nowak.

Logo Arboretum Wojsławice

Ze smutkiem zawiadamiamy o śmierci Pana Andrzeja Dębskiego,
członka wspierającego Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego (Szkółka Bracia Dębscy).

Pogrzeb odbędzie się w czwartek 14 maja 2020 r. Nabożeństwo pogrzebowe w kościele pw. Znalezienia Krzyża Świętego w Końskowoli rozpocznie się o godzinie 15.00. Ś.P. Andrzej Dębski zostanie pochowany na cmentarzu w Końskowoli.

Pogrążone w żałobie biuro i rodzina Pana Dębskiego

Drogie Koleżanki i Koledzy
Poniżej przedstawiamy stanowisko Sekcji Drzew Pomnikowych PTD i jednocześnie Zarządu Głównego PTD dotyczące wykonanych nasadzeń wierzb przy rogalińskich dębach, które uwidaczniają fotografie Krzysztofa Borkowskiego.

Rogalińskie dęby

Rogalińskie dęby

SEKCJA DRZEW POMNIKOWYCH PTD

Rogalińskie dęby i… wierzby
O dębach rogalińskich, jednej z przyrodniczych ikon Wielkopolski, pisze i mówi się często. Jest to jedno z największych skupisk starych dębów w Polsce, które od dawna przyciąga do siebie miłośników przyrody. Wielu z nich w różny sposób uwiecznia stare drzewa – na zdjęciach, obrazach, w poezji. Dla fotografików jest to miejsce magiczne, bo plenery jakie znajdują na nadwarciańskich łęgach są wyjątkowe. Na stronie Sekcji temat Rogalina i dębów poruszany był już kilkakrotnie. Tym razem do napisania o dębach skłoniły nas wierzby, a dokładniej świeżo posadzony na łąkach szpaler tych drzew. Szpaler ma około kilometra długości i rozciąga się od polnej drogi łączącej Rogalin z Rogalinkiem w kierunku zachodnim, do brzegu Warty. Jak można dowiedzieć się z Internetu, powstał on z inicjatywy Spółki „Majątek Rogalin”, przy akceptacji kierownictwa Rogalińskiego Parku Krajobrazowego.

Sadzenie drzew, jak powszechnie wiadomo, jest działaniem ze wszech miar pożądanym. Zdarza się jednak, że po poznaniu szczegółów przedsięwzięcia nie wszystko wygląda w nim doskonale, a część osób zainteresowanych tematem dostrzega problemy i
domaga się wyjaśnień. Taka właśnie sytuacja zaistniała w przypadku posadzonego na łąkach szpaleru. Pierwsze wątpliwości jakie się nasuwają dotyczą wyboru gatunku drzew oraz miejsca i sposobu ich posadzenia. Powszechnie wiadomo, że dęby, sztandarowe drzewa Rogalina, mają się fatalnie. Ich liczba maleje niebezpiecznie szybko, a kondycja zdrowotna tych co jeszcze stoją w większości jest zła. Dęby schną, zamierają, a kiedy ich pnie się obalą, często w dziwny sposób znikają.

Tempo w jakim proces ten postępuje jest przerażające. Jeśli nie podejmie się stosownych działań ratunkowych, to za dwadzieścia, trzydzieści lat sławnego skupiska dębów po prostu nie będzie. Takich działań, zakrojonych na miarę problemu, w Rogalinie ani w jego okolicy nie widać. I tu pojawia się pierwsza wątpliwość – dlaczego posadzono wierzby a nie dęby? Wierzb na łąkach nie brakuje i mają się dobrze.

Drugie pytanie jest równie ważne – dlaczego zdecydowano się na szpaler prosty „jak strzelił”? Wygląda on co najmniej dziwnie i nienaturalnie w krajobrazie, gdzie praktycznie linie proste nie istnieją. Na łęgach prawie wszystko stworzyła natura – kiedyś ustępujące lodowce a później meandrująca rzeka. Nawet lokalna nazwa tego miejsca, „Zawoje”, świadczy o jego wyglądzie. Ludzie, którzy tu od wieków gospodarzą, nie zmienili w zasadniczy sposób krajobrazu. Ze względu na wylewy Warty nie powstały tu pola uprawne, a wypas bydła zmieniał tylko szatę roślinną. Lokalne drogi i dróżki powstawały w zgodzie z istniejącą rzeźbą terenu.

Sprawę lokalizacji szpaleru i wyboru wierzb wyjaśniono na stronie wielkopolskiego Zespołu Parków Krajobrazowych. Okazuje się, że szpaler ma odtwarzać linię zadrzewienia biegnącego po tradycyjnej granicy posiadłości majątku. Do wyjaśnienia, jako rodzaj dowodu,
dołączono zdjęcie przydrożnych wierzb… spod Lednicy. Szkoda, że nie przedstawiono takiego dokumentu z Rogalina.

Posadzenie szpaleru wzbudziło zdziwienie i protesty w różnych środowiskach, ale chyba najbardziej rozsierdziło fotografików. Teren przez który przebiega szpaler to jedno z ich najbardziej ulubionych miejsc, które traktują jak sanktuarium, a uschniętego przed kilku laty „Orła” jako jego symbol. W jego bliskim sąsiedztwie rośnie grupa dębów, wśród których Jerzy Hoffman kręcił sceny do „Starej baśni”.
Nic więc dziwnego, że na internetowych blogach można znaleźć i takie osądy:

Tak, to prawda, Łęgi Rogalińskie zostały zniszczone w ostatnich dniach bezpowrotnie. Krajobraz znany dziesiątkom tysięcy fotografów nie tylko z Polski ale także z Europy czy świata przestał istnieć. Kto go zniszczył i dlaczego?

Powyższy cytat pokazuje skalę wywołanych emocji, których nie powinno się lekceważyć.

Wydaje się, że w zaistniałej sytuacji zarządy Parku Krajobrazowego jak i Majątku Rogalin powinny przyjrzeć się ponownie zarówno celowości jak kształtowi tej inwestycji. Koszt poniesiony przy posadzeniu kilkudziesięciu wierzbowych żywokołów nie powinien być przeszkodą w znalezieniu rozwiązania, które usatysfakcjonują wszystkie strony. Tym bardziej, że problemów jakie z zachowaniem dla przyszłych pokoleń Rogalińskich Dębów, przynajmniej w dzisiejszej postaci, nie brakuje, i są one dużo poważniejsze niż wierzbowy szpaler. Ale to już jest kolejny temat.

Zarząd Sekcji

Źródła:
http://www.zpkww.pl/aktualnosci/wierzby-na-legach-rogalinskich/
https://fotografwdrodze.pl/legi-rogalinskie-zostaly-zniszczone/
https://majatekrogalin.pl/